Czarny emigracyjny piasek
"Czarny piasek" jest pierwszym, a zarazem ostatnim utworem dramatycznym Andrzeja Bobkowskiego (1913-1961). W przedstawieniu w Teatrze Polskim w Poznaniu - światowej premierze tego dramatu - o tytułowym czarnym piasku mówi się tylko raz, wyjaśniając, że spada on po wybuchu wulkanu i wszystkiemu nadaje szarą barwę.
Reżyser Grzegorz Mrówczyński - przed spektaklem mówił, że jest to bardziej zdarzenie teatralne niż pełnowymiarowy dramat. Być może kameralność problemów nurtujących bohaterów skłania do takiej oceny. Gdy weźmiemy jednak-pud uwagę wielopłaszczyznowość - w poznańskiej inscenizacji tylko zaakcentowanych - konfliktów i ich skalę (od rasizmu, przez konsekwencje wojny dla miłości i sporów międzypokoleniowych, po wadzenie się z Bogiem i ojczyźnianymi korzeniami) dojdziemy do wniosku, że nie mamy do czynienia z błahostką mającą wymiar etiudy aktorskiej. Oczywiście "Czarny piasek", debiut sceniczny autora, którego cały dorobek literacki zamyka się w oryginalnym dzienniku, tomie opowiadań i dramacie wymaga ingerencji reżyserskiej. Grzegorz Mrówczyński powołuje do życia gdzieś w Ameryce Południowej polskojęzyczny pub prowadzony przez Żyda, Hermana Rosenberga z Drohobycza (Józef Jachowicz). W lokalu tym sprząta i posługuje Indianka (Maria Skowrońska) - złączona intymnymi więzami z Hermanem, a przychodzą tu na pogawędkę czy "szklaneczkę": Polak - Jan Węglewski (Sylwester Woroniecki), pół-Francuz, pół-Rosjanin Gaston Mery (Tomasz Traczyński) i żydowsko-łotewskie małżeństwo Karol (Wojciech Siedlecki) i Maria (Irena Lipczyńska) Dormans. Przyjeżdża też tu wychowana w PRL córka właściciela pubu - Iza (Małgorzata Mielcarek). Jak widać, Polak w tej sztuce jest jeden: Jan, ale nie przez niego "wyjawiane" są problemy powojennego wychodźstwa. Tu wszyscy, choć nie-Polacy, są znad Wisły i mają kłopoty z przystosowaniem się do nowego życia. Autora bardziej interesują typowo ludzkie przemiany. Kwestie: czy przeżywszy shoah można zostać rasistą, gdy Murzyn staje się wybrankiem córki, czy wdzięczność i lojalność może zwyciężyć rodzące się uczucie - zdają się być dla Andrzeja Bobkowskiego ważniejsze od spraw ojczyźnianych, chociaż nie uwalnia postaci dramatu z obciążeń wyniesionych z kraju.
"Czarny piasek" jest sztuką przemian i wyborów. Dobrze oddają to Józef Jachowicz i w prawie niemej roli - Wojciech Siedlecki. Mniej przekonujący w swej ewolucji i dylematach są pozostali wykonawcy. Nie bardzo wiadomo na przykład, co sprawia, że Iza z nagła zapomina o swoim Murzynie i wybiera "wolność". Nie przekonuje też decyzja Jana o wyjeździe, bo ze spektaklu nie wynika, co go do niej skłoniło. Reżyser Grzegorz Mrówczyński, dzieląc sztukę moralizatorskimi cytatami ze "Szkiców piórkiem" tego samego autora, nie dokonuje selekcji problemów nurtujących bohaterów. Widz sam musi znaleźć odpowiedź na pytanie, co w tej sztuce jest najważniejsze. A jest to bardzo trudne, bo wszystko jest tu niemal jednakowo podane. Nic nie wybija się spod - równo na szaro malującego odległe nam problemy - czarnego piasku.