Teatr im. Słowackiego ogłasza casting na kota
Ledwie minął Międzynarodowy Dzień Kota, a znów najwspanialsze ze zwierząt świata są w centrum uwagi. Teatr im. Juliusza Słowackiego ogłosił casting na kota.
- Będziemy przenosić mój spektakl "Bułhakow" [na zdjęciu], który w Teatrze Słowackiego jest grany od kilku lat, na ekran dla TVP Kultura - opowiada reżyser Maciej Wojtyszko. - To sztuka o ostatnich dniach rosyjskiego pisarza Michaiła Bułhakowa, w której jego samego nie ma. Są tylko otaczający go ludzie, a także - kot. W spektaklu kot osobiście nie występował, była jedynie o nim mowa. W telewizji dobrze by było jednak go pokazać.
Wojtyszko zawsze dobrze wiedział, że koty są osobowościami, inspiracją, poszerzeniem skali postrzegania świata. W końcu gdy Elliot napisał wiersze o kotach, to zrobiono z tego wielkie muzyczne show. - A terapia polegająca na tym, że choremu czy dziecku daje się zwierzę, znana jest nie od dziś. Kot to jest ktoś bliski. Jak wsiąkamy w tę istotę, to tak, jakbyśmy z nią rozmawiali - opowiadał reżyser po premierze swojego "Ogrodu Luizy", w którym była znakomita rola kocia.
Na planie tamtego filmu koty były dwa - jeden, który siedział, i jeden, który uciekał. Do ucieczek filmowcy angażowali dublera. Sam Wojtyszko zresztą jako student drugiego roku reżyserii pojechał w plener na zdjęcia do "Czterech pancernych i psa". I tam się okazało, że Szariki były trzy. Główny Szarik był używany tylko do zdjęć trudnych, a dwa pozostałe - do łatwych. Zadaniem przyszłego reżysera było odprowadzenie głównego Szarika dwa kilometry od planu, kiedy grali koledzy, bo on wtedy bardzo wył. Zapewne z zazdrości.
Do "Bułhakowa" prawdopodobnie także zostaną zaangażowane ze dwa zwierzaki. - Kot powinien być duży i czarny - wyjaśnia Wojtyszko. - Z naszego punktu widzenia najlepiej, żeby się mało ruszał. Gdy przyjadę w najbliższych dniach do Krakowa, będę musiał odwiedzić kilka kotów i jakiegoś wybrać.
A chętnych nie brakuje. Podobno niektórzy właściciele kotów byli skłonni dla roli swoich ulubieńców nawet przefarbować.