Posłaniec z "Balladyny"
- Dzięki mojej matce Wanda Siemaszkowa pojawiła się w Rzeszowie (...) Moja matka zagrała rolę tytułową w "Balladynie" Juliusza Słowackiego (...) Jest tam scena, w której Balladyna skazuje małych posłańców: Ręce im odjąć i oczy wyłupić! - mówi. Jednym z nich byłem ja - WOJCIECH KILAR o swych związkach z Rzeszowem.
Z Rzeszowem łączy pana życiowy epizod. Mieszkał pan tu w latach 1945-46. Jak pan je wspomina? Z Wojciechem Kilarem rozmawia Andrzej Piątek:
- Moi rodzice musieli opuścić Lwów i w Rzeszowie zamieszkali w budynku przy ul. Grunwaldzkiej 6. Zapisali mnie do Państwowej Szkoły Muzycznej I st. im. Fryderyka Chopina. Na fortepian do Kazimierza Mirskiego, znakomitego pedagoga i wyrozumiałego człowieka. Zauważył, że komponuję, a niezbyt przykładam się do fortepianu. Kiedyś powiedział do mnie: Co tam granie! Ty powinieneś być kompozytorem! Bez tej zachęty być może nigdy nie zacząłbym komponować
Pana matka - Neonella Kilar, była aktorką. Zaraz po przyjeździe do Rzeszowa, podobno zaprosiła tu Wandę Siemaszkową, której w Krakowie nie powodziło się najlepiej?
- To prawda. Dzięki mojej matce Wanda Siemaszkowa pojawiła się w Rzeszowie i zainteresowała tutejszym teatrem. Wkrótce też objęła jego dyrekcję. Moja matka zagrała rolę tytułową w "Balladynie" Juliusza Słowackiego, wyreżyserowanej przez Wandę Siemaszkową. W tejże sztuce Wanda Siemaszkowa zagrała rolę Matki - to była jedna z jej największych kreacji. Jest tam scena, w której Balladyna skazuje małych posłańców: Ręce im odjąć i oczy wyłupić! - mówi. Jednym z nich byłem ja
Interesujące, czy ktoś z rzeszowian jeszcze to pamięta
- Jeżeli tak, to Wandę Siemaszkową i być może moją matkę. Mnie w roli jednego z małych posłańców, z całą pewnością nikt nie zapamiętał!
Przyjaźni się pan z Romanem Polańskim, pisywał pan muzykę do wielu jego filmów m.in. do słynnego "Pianisty". Jaki to człowiek?
- Moje życie w konfrontacji z jego burzliwym, to żywot człowieka poczciwego: żona, kapcie, spokój. Jednak jest coś takiego w Romku, za co oboje z żoną szalenie go lubimy. Wbrew pozorom, jakie stwarza, jest ciepły i uczuciowy. Chociaż często bywa też nie do zniesienia
Słyszałem, że decydując się na napisanie muzyki do "Pianisty" zrezygnował pan z innej, ciekawej propozycji?
- Brian de Palma namawiał mnie do napisania muzyki do swego filmu "Femme fatalne". Musiałem wybrać między Romkiem - przyjacielem, a propozycją de Palmy i wybór był oczywisty
Czy to prawda, że odmówił pan napisania muzyki do "Władcy pierścieni"?
- Byłem już "po słowie" z reżyserem Peterem Jacksonem, gdy nieoczekiwanie producent filmu wskazał na innego kompozytora. Tak bywa w Hollywood.
A jak to było z Francisem Coppolą? Za muzykę do jego filmu "Dracula" otrzymał pan Oscara.
- Francis Coppola zadzwonił do mnie gdzieś o trzeciej nad ranem (ci Amerykanie nigdy się nie liczą, że w Europie jest inny czas!). Zadzwonił i powiedział, że robi taki i taki film, i czy by mnie to nie interesowało. Od razu mi przyszła na myśl kwestia z innego jego filmu: "Ojciec chrzestny", że jest to propozycja nie do odrzucenia
20 bm., Wojciech KIlar gościł w rzeszowskim Teatrze Maska, gdzie wysłuchał koncertu uczniów Zespołu Szkół Muzycznych nr. 2. Dochód z imprezy, której współorganizatorem była Fundacja Caritas zasilił konto budowy Regionalnego Ośrodka Rehabilitacyjno - Edukacyjnego dla Dzieci i Młodzieży w Rzeszowie.
WOJCIECH KILAR
- wybitny współczesny kompozytor, z urodzenia lwowianin. W latach 1945-46 mieszkał z rodziną w Rzeszowie, gdzie rozpoczął edukację muzyczną. Kontynuował ją w Krakowie, Katowicach i Paryżu. Najbardziej znane jego utwory to "Krzesany", "Orawa" i "Exodus". Napisał muzykę m.in. do filmu "Dracula" Francisa Coppoli, "Pianista" Romana Polańskiego, "Ziemia obiecana" i "Pan Tadeusz" Andrzeja Wajdy. Laureat licznych nagród i wyróżnień, m.in. Honorowy Obywatel Rzeszowa.
Na zdjęciu: Wojciech Kilar.