Siła rzeczy. Rozmowa z Paulem Claydenem.
Tancerze Śląskiego Teatru Tańca są błyskotliwi, dobrzy technicznie i chętnie przekraczają granice - chwali bytomskich artystów brytyjski tancerz i choreograf Paul Clayden
DOROTA MRÓWKA: Pański najnowszy spektakl "Manoeuvres", zrealizowany w Śląskim Teatrze Tańca, inspirowany jest filmem Romana Polańskiego "Lokator". Skąd pomysł, by wykorzystać tę właśnie historię?
PAUL CLAYDEN, TANCERZ, CHOREOGRAF: Film Polańskiego posłużył mi i tancerzom wyłącznie jako punkt wyjścia do pracy nad przedstawieniem. Tym, co najbardziej mnie w tym filmie interesuje, to wpływ wspomnień na poczucie tożsamości. Jednym z wątków poruszanych w "Lokatorze", choć nie w sposób bezpośredni, jest powiązanie przedmiotów i pamięci. Wielki wpływ na to, kim jesteśmy, ma zdolność akceptacji naszej przeszłości, wspomnień, emocji, a także własnej fizyczności i duchowości. To przedstawienie miało swój tytuł "Manewry", a przekształciło się w coś, co można by nazwać "O potędze rzeczy".
Śląski Teatr Tańca przyzwyczaił nas do dość oszczędnych plastycznie realizacji. Podobno tym razem będzie zupełnie inaczej i zaskoczy Pan widzów wyszukanymi i bardzo efektownymi rozwiązaniami scenograficznymi.
- Praca nad przedstawieniem ciągle trwa. Dopiero kiedy osiągnie swój ostateczny sceniczny kształt, będzie można ocenić, czy poszczególne elementy przedstawienia współgrają ze sobą, czy się kłócą. Nie chciałbym teraz opisywać inscenizacji jako "widowiskowej" w moim pojmowaniu tego słowa.
Co skłoniło Pana do zrealizowania tego spektaklu właśnie w Polsce?
- Teatr tańca to część tego, czym jestem, co w połączeniu z dobrą współpracą ze Śląskim Teatrem Tańca zaowocowało tym, że zrealizowałem przedstawienie właśnie tutaj.
Jak przebiegała Pańska współpraca z tancerzami Śląskiego Teatru Tańca?
- Tancerze ŚTT są błyskotliwi, dobrzy technicznie i chętnie przekraczają granice. Rozmawiała DOROTA MRÓWKA
Paul Clayden jest twórcą najnowszego spektaklu Śląskiego Teatru Tańca "Manoeuvres", którego premiera odbędzie się jutro o godz. 19