Golgota boskiego tancerza
Monodram "Uwaga, złe psy!" Małgorzaty Rożniatowskiej będzie jedną z atrakcji na Kontrapunkcie
Monodram "Uwaga, złe psy!" Małgorzaty Rożniatowskiej [na zdjęciu] będzie jedną z atrakcji na Kontrapunkcie
Akcja dramatu rozgrywa się po śmierci dramaturga Jerzego Szaniawskiego, z którą nie potrafi się pogodzić jego żona, chora psychicznie, sadystyczna malarka Anita. W postać Szaniawskiej wcieliła się Małgorzata Rożniatowska, aktorka znana z roli Kleczkowskiej w serialu "Złotopolscy". Autorem przejmującego monodramu jest dziennikarz i dramaturg Remigiusz Grzela, spektakl wyreżyserował Michał Siegoczyński. Monodram "Uwaga, złe psy!" zobaczyć będzie można 19 kwietnia o godz. 16 i 21.30 na scenie Teatru Kana. Bilety w cenie 25 zł można kupić w kasach Płeciugi i Współczesnego. 42. Przegląd Małych Form "Kontrapunkt" odbywać się będzie w tym roku od 17 do 22 kwietnia. O ep
Dla Gazety
Remigiusz Grzela, autor sztuki
Kilka lat temu dość wnikliwie prześledziłem biografię Jerzego Szaniawskiego i jego chorej psychicznie żony Anity, malarki - postaci dziwnej i tajemniczej. Nie wiadomo, w jaki sposób pojawiła się w życiu dramaturga. Anita była od Jura, jak go nazywała, sporo młodsza. Kiedy skończył 75 lat, udało się jej namówić go do ślubu, po którym całkowicie odizolowała go od świata. Biła go, głodziła, karmiła gipsem, zamykała w komórce, w sensie moralnym i humanistycznym właściwie go ubezwłasnowolniła. Można by powiedzieć, że była potworem. A jednak... Szaniawski chyba kochał swoją żonę. Przypominała mu postaci z jego utworów.
Była dla niego kimś więcej niż żoną, może ucieleśnieniem jego całego pisarstwa?
Chciałem usłyszeć Anitę. I ją obronić. Można tylko zadać sobie pytanie, czy powinno się bronić potwora? Ale co się z nią stało, że doprowadziła się do takiego stanu? W jaki sposób się zagubiła?
Takie pytania zacząłem sobie zadawać, pisząc ten tekst. Opinie o Anicie Szaniawskiej sąjednoznacznie negatywne. W ogóle jednoznaczne są nasze opinie dotyczące osób chorych psychicznie.
Mam nadzieję, że po obejrzeniu tego spektaklu ani opinie, ani oceny nie będą jednoznaczne. Choroba staje się w nim pewną metaforą, a hasło: "Szaniawska" jedynie nazwiskiem. Not. DOW
***
"Bóg Niżyński" będzie jedną z najciekawszych propozycji na Kontrapunkcie.
Bohaterem przedstawienia jest wybitny tancerz i choreograf Wacław Niżyński, zrusyfikowany Polak, homoseksualista, który w wieku 30 lat zachorował na schizofrenię, ogłosił się bogiem i spędził resztę życia w szpitalu psychiatrycznym. Spektakl Piotra Tomaszuka rozpoczyna się, kiedy przebywający w szpitalu Niżyński dowiaduje się o śmierci swojego mecenasa i kochanka Siergieja Diagiliewa. Zgodnie ze złożoną obietnicą chce zatańczyć na jego grobie.
Teatr Wierszalin z małego Supraśla pod Białymstokiem to jedna z najciekawszych formacji alternatywnych w Polsce. Jej przedstawienie "Bóg Niżyński" zobaczymy w środę o godz. 16 na scenie Pleciugi. Bilety 30 zł.
Dla Gazety
Piotr Tomaszuk ,reżyser, szef teatru Wierszalin
Inspirująca jest niebywała złożoność losu tego genialnego tancerza. Człowiek, który zrewolucjonizował historię tańca, który był na szczytach - chwilę po triumfie wylądował w szpitalu psychiatrycznym i tam przebywał 30 lat. Wielkość jest bardzo blisko upadku. I to jest chyba najbardziej intrygujące w historii Niżyńskiego. Kolejny powód mej fascynacji związany jest z jego "Dziennikami", w których tancerz nazywa się Bogiem. Zacytuję, choć niedokładnie: "Jestem człowiekiem, który chce, aby wszyscy ludzie byli bogami. Aby wszyscy byli dobrzy. Jestem poza polityką, jakimiś konfliktami. Chcę po prostu, by wszyscy byli dobrzy. Byłem złym człowiekiem, teraz chcę być dobry". Nasz "Bóg Niżyński" jest spektaklem o pewnym pragnieniu.