Dożywocie w plenerach
Wojciech Pszoniak grał już kiedyś Łatkę. Dziś nie tylko zapragnął powtórzyć tę kreację, ale i wyreżyserować dla telewizji Fredrowskie Dożywocie.
Uważam tę sztukę za najgenialniejszą może koncepcję Fredry — zachwycał się przed laty Boy. — Fredro trafia tu w samo sedno mechanizmu świata (…) Przedstawia nam lichwiarza bez czci i wiary, bez ludzkiego drgnienia, który jest kolejno najtkliwszym opiekunem cudzego zdrowia, dobrym duchem; każę mu piać hymny na cześć życia, (…) wygłaszać z przekonaniem najświętsze morały. Wszystkie te gorące uczucia żywi Łatka wobec Leona, z którym związany jest nabytym, tytułowym dożywociem. — Jest niewątpliwie coś głęboko pesymistycznego w tym spojrzeniu na świat — zauważa dalej Boy. — I zarazem — o cudzie talentu! — sztuka ta, urodzona ze smutnej zadumy nad światem, jest zarazem wybuchem najprzedniejszego humoru, jest jedną z najweselszych, jakie Fredro napisał. I od lat docenianą przez teatr; Łatkę grali najlepsi: Solski, Łomnicki, 5 lat temu — Pszoniak. W przygotowanej realizacji zajął miejsce po obu stronach kamery. Spektakl kręcony w naturalnych wnętrzach i plenerach, ma nie tylko znakomitą obsadę, ale i bardzo kompetentnego reżysera. Planowana na październik premiera zapowiada się więc na absolutną rewelację.