Wirujący dworek
Podczas seansu spirytystycznego przy wtórze grzmiącej muzyki — wiruje nie stolik, lecz… cała scena, nad którą wyświetlona zostaje ogromnych rozmiarów podobizna Anastazji Nibek. Z owego pokazu technicznych możliwości niewiele jednak wynika dla całości inscenizacji W małym dworku Witkacego, zrealizowanej w nowohuckim teatrze przez Tomasza Obarę.
Najbardziej znany, gdyż wpisany w kanon szkolnych lektur, dramat Witkacego obfituje w celne kwestie, kapitalne sytuacje i malownicze postaci. Widmo zmarłej żony, która pojawia się wśród żywych, aby załatwić własne porachunki, stwarza okazję do zabawnych konfrontacji i napięć między bohaterami. Niestety, oglądając spektakl Teatru Ludowego odnosimy wrażenie, jakby reżyser zbytnio z[a]ufał przeświadczeniu, że sztuka jest scenicznym samograjem i ograniczył się do zaaranżowania wejść i wyjść postaci.
Aktorzy, stylowo odziani przez Elżbietę Krywszę, z reguły rutynowo i bez większego przekonania wygłaszają swoje kwestie. Pewne próby ożywienia postaci podejmują jedynie Agata Jakubik i Barbara Krasińska, jako demoniczne córeczki Zosia i Anielka oraz Andrzej Franczyk (Jęzory), który stara się wydobyć kontrast między aparycją wąsiastego szlachciury a kabotyńskimi katuszami twórczymi poety-grafomana.
Nieporozumieniem wydaje się uprzejma i słodka Anastazja Barbary Szałapak, pretensjonalno-jowialny Dyapanazy Sławomira Sośnierza, a zwłaszcza sztywny Roland Nowak, który — nie wiadomo dlaczego — postać tchórzliwego kochanka zdecydował się grać na koturnach.
Wydobyciu groteskowych smaczków i atmosfery niezwykłości — przecież widma nie zjawiają się codziennie — bynajmniej nie służą kiczowate dekoracje, naśladujące utrefiony suchymi bukietami, liśćmi i fototapetą kawiarniany płotek. Nad wszystkim zaś ciąży koszmarne, fioletowo-amarantowe tło, którego kolor — być może — wydał się scenografowi najbardziej metafizyczny…
Dopóki Witkacy-parodysta podsuwa celne i znane na pamięć grepsy, przedstawienie toczy się w miarę sprawnie. Jednak gdy w finale reżyser uderza w patetyczny ton, ze sceny wieje nieznośną nudą. A nuda — jak mówi w pewnym momencie poeta Jęzory — jest największą zbrodnią…
Stanisław Ignacy Witkiewicz, W małym dworku, reżyseria, scenografia, opracowanie muzyczne Tomasz Obara, kostiumy Elżbieta Krywsza, premiera prasowa 19.03.1995