Artykuły

Wódko, wódeczko…

Wódko, wódeczko…, widowisko ze śpiewami i tańcami, opracowane przez Andrzeja Jareckiego. Opracowanie muzyczne — Marek Lusztig. Scenografia — Zofia Góralczyk. Układ choreograficzny — Henryk Rutkowski. Reżyseria — Jerzy Markuszewski. Teatr STS. Premiera 12.I.1969 r.

Pierwsza część przedstawienia niewiele na razie obiecuje: ładnie brzmią śpiewki z Schillerowskiego Kramu z piosenkami w wykonaniu młodych i najmłodszych członków zespołu STS-u (oglądamy sporo nowych twarzy w tym liczącym sobie już 15 lat zespole). W przerwach między wesołymi śpiewkami o winie, gorzałce, kielichu i szklanicy odczytywane są z głośników wypowiedzi tych, którym alkohol zniszczył życie. Trochę jak w publicystycznej audycji radiowej: alarmujące doniesienia interwencyjne, przeplatane — na zasadzie kontrastu — wesołym pohukiwaniem piosenkarskim. Pomysł trochę łatwy, po krótkim już czasie nużący. I wymowa tego lekko skrzywiona: jakby pretensja pod adresem uroczej spuścizny narodowej, że gloryfikuje alkoholizm. Nie o to oczywiście chodzi Jareckiemu, chciał tylko pokazać, że zwyczaj picia jest w tym kraju starodawny, że pijący zawsze mógł liczyć na pobłażanie, na sympatię, na głośną pochwalę, na gloryfikację.

Ale to jest tytko introdukcja. W części drugiej przedstawienie z miejsca zaczyna nabierać werwy, na widowni — trochę przedtem ospałej — robi się nagle gorąco, naiwniutki schemat kontrastowania słowa piosenki ze skargą z głośnika ustępuje miejsca swobodnej kompozycji teatralnej. Padają cytaty z Rocznika statystycznego, pojawiają się scenki cytujące fakty znane z prasy i z radia, przytaczane są fragmenty dzieł naukowych poświęconych alkoholizmowi, fragmenty broszur antyalkoholowych, piosenki zaczynają przemawiać wprost do widowni. Jak w najlepszych programach STS-u, jak za najlepszych czasów, gdy satyra, dowcip, skecz, piosenka i scenka estradowa były orężem walczącej z pasją publicystyki teatralnej, gdy STS z obywatelskim poczuciem współodpowiedzialności za losy kraju wtrącał się — raz mądrze, kiedy indziej na oślep — w sprawy współczesności.

Robi się więc gorąco, wesoło — i groźnie. Program jest programem o wódce, o piciu wódki, o skutkach picia wódki, o przywiązaniu do wódki, o obyczajach picia wódki, o mechanizmach społecznych i gospodarczych towarzyszących zjawisku nazywanym piciem wódki, o paradoksach i nonsensach walki z alkoholizmem, o bezradności ustaw. O wielkim, groźnym, przerażającym próbie, jakim jest alkoholizm. O problemie społecznym picia i rozpowszechnianie wódki, samogonu, wina, denaturatu. O tym, że sprzedaż wódki przynosi dochód w wysokości 20 paru miliardów złotych, i o tym, że straty wynikające ze spożycia alkoholu wynoszą 30 parę miliardów złotych. O tym także, że — znowu STS ma tutaj rację — nie widać sposobu radykalnej zmiany sytuacji. Dwie klęski — mówią — grożą Polsce. Alkoholizm i prohibicja.

Dobry, mądry i bardzo potrzebny program publicystyczny. Sprawnie i efektownie podana, z pasją społeczną i z talentem estradowym, z młodzieńczą bezkompromisowością i pełną odpowiedzialności rozwagą. Wybierzcie się na ulicę Świerczewskiego, do Teatru STS. Zobaczycie dobre widowisko estradowe, w którym autorom o coś naprawdę chodzi. Nie tylko to, żeby budzić chichot na widowni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji