Gorki według Lupy
Dzisiaj swoją a premierę będzie miało czwarte już wrocławskie przedstawienie Krystiana Lupy — Azyl według Na dnie Maksyma Gorkiego. Premiera wrocławska dramatu przypada nieco ponad sto lat po jego prapremierze w moskiewskim MChAT-ie i w Berlinie. Autor inscenizacji zrezygnował z oryginalnego tytułu, bo, jak twierdzi, określenie „na dnie” mocno już się zdewaluowało.
Inspiracją do powstania spektaklu według tekstu Gorkiego były jego inscenizacje w teatrach w Hamburgu i w Edynburgu. — To były bardziej wariacje na temat Na dnie, ale zabrzmiały niezwykłe aktualnie — twierdzi reżyser.
Wejść w duszę kloszarda
Na scenie obudowanej szarymi wysokimi ścianami gęstwina metalowych łóżek ustawionych piętrowo. Wiszą na nich ciuchy i szmaty, co zwiększa wrażenie zagęszczenia. Duży podest z ustawionym wysoko purpurowym fotelem jest otulony grubymi kartonami, po prawej skrytka, nad nią wysokie schody i wyjście.
Bohaterami dramatu są kloszardzi, mieszkańcy podłej noclegowni dla bezdomnych. — Teatr zawsze pokazywał tego typu ludzi od zewnątrz, byli na ogół smutni i źli. Próbujemy wejść w ich dusze, pokazać ich poczucie jedności, ich marzenia — zapowiada Lupa. — Każda słabość ludzka ma swój azyl. To przedstawienie jest próbą zastanowienia się nad kondycją ludzką.
Podczas prac nad przedstawieniem Lupa kilkakrotnie wspominał o nowym typie teatru, którego stał się orędownikiem. — Ewoluuje on od opowiadania w stronę wyznania, a za tym idzie zmiana aktorstwa. Żeby postaci dramatu stały się prawdziwe, trzeba je pokochać, czyli zrozumieć, a nie traktować na zimno.
— Musimy szukać kloszarda w sobie — wyznaje Ewa Skibińska, która w Azylu wystąpi w roli Nataszy. — Ma to być rodzaj transu, zdarzenia, którego Lupa nie nazywa wprost, i do którego dochodzimy przez improwizację. A reżyser nas do tego prowokuje.
Reżyserska improwizacja
Krystian Lupa będzie obecny na każdym przedstawieniu Azylu. Będzie można go usłyszeć dogadującego, przyśpiewującego, ale nie ingerującego bezpośrednio w wydarzenia na scenie. — Nie jestem aktorem, raczej medium, które buduje aktorom ścieżkę, daje siłę. Moja interwencja powstaje na bazie tego, co dzieje się na scenie w danym dniu.
Podobną rolę pełni muzyka. — Muszę zapomnieć, że jestem kompozytorem, tak jak aktor musi zapomnieć, że jest aktorem. Dopiero wtedy udaje mi się odkryć coś nowego — twierdzi Jacek Ostaszewski, autor muzyki do przedstawienia. — Ale nie dążymy do ideału, którym miałoby być przedstawienie premierowe. Powstawanie spektaklu nie kończy się premierą.
Azyl w adaptacji, reżyserii i scenografii Krystiana Lupy według Na dnie Maksyma Gorkiego, muz. Jacek Ostaszewski, kost. Piotr Skiba. Premiera: Teatr Polski we Wrocławiu, 24 stycznia 2003 r., g. 19.
Zagrają u Lupy
Wojciech Ziemiański
Praca Krystiana Lupy z aktorem zdecydowanie się zmieniła, on sam o tym mówi. Teraz polega to nie na ustawianiu aktora czy sytuacji, do improwizacji. Daje zadania bardziej natury psychicznej niż fizycznej. Dawniej, w przedstawieniach jeleniogórskich, wydarzenia na scenie były bardziej przez niego ustawiane. Dzisiaj raczej wymaga zagrania przestrzeni psychicznej niż uzewnętrzniania określonych, pełnych ekspresji emocji. To metoda znacznie bardziej wymagająca od aktora. Zmusza nas nie do odtwarzania znanych już sytuacji i nastrojów, ale do budowania ich za każdym razem na nowo.
Wojciech Ziemiański grał w jeleniogórskich spektaklach Krystiana Lupy, a we Wrocławiu w Immanuelu Kancie i w Damie z jednorożcem. W Azylu wystąpi w roli Barona.
Krzysztof Dracz
Krystian Lupa lubi robić przedstawienia z aktorami, którzy już poznali jego sposób myślenia. Przy czym nie szuka odnośników do wcześniejszych przedstawień, razem odkrywamy nowe ścieżki. Lupie nie narzuca z góry ustalonych rozwiązań sytuacyjnych, nie przynosi gotowych analiz. Stara się stworzyć pejzaż, w jakim ma się rozwijać scena. Zmusza aktora, żeby szukał raczej w swej intuicji, nie intelekcie. Aktorstwo w jego teatrze to nie popis kunsztu — techniki aktorskiej, ale dążenie do zatarcia granicy między graniem a istnieniem na scenie. Lupa żąda rzeczywistego trwania na scenie. I to jest ideał prezentacji — żeby aktor i widz zatracili się w teatrze — pierwszy w tym, co gra, drugi w tym, co ogląda.
Krzysztof Oracz wystąpił w Immanuelu Kancie Krystiana Lupy. W „Azylu” zobaczymy go w roli Piepieła.
Halina Rasiakówna
Podstawowa rzecz u Lupy się nie zmieniła — nie interesuje go granie w tradycyjnym znaczeniu. Jemu chodzi o to, żeby wszystko odbywało się poza graniem. Oczekuje czegoś więcej, co nazywa nowoczesnym aktorstwem. Przy tym od aktorów wymaga więcej propozycji, aktor musi o wiele bardziej niż wcześniej ingerować w postać. Aktor musi nieustannie żyć postacią, kontakt z postacią nie może ograniczyć się tylko do czasu prób. Jeżeli ja ciągle o niej myślę, ciągle w niej siedzę, to przynosi to znacznie bogatsze efekty. Życie postacią to — jak sam Krystian Lupa to nazywa — szukanie jej pejzażu wewnętrznego. Przy czym nie spotkałam reżysera, który dawałby tyle z siebie, tak się spalał podczas prób. To i nas napędza.
Halina Rasiakówna wystąpiła dotąd w dwóch wrocławskich spektaklach Krystiana Lupy — Damie z jednorożcem i Prezydentkach. W Azylu zagra Wasilisę.
Dominika Figurska
To moje pierwsze spotkanie na scenie z Krystianem Lupą, jeśli nie liczyć przedstawienia szkolnego, w którym wystąpiłam gościnnie. To wielkie wyzwanie, bo poznaję sposób pracy, jakiego inni reżyserzy nie wykorzystują. Musiałam przy tym szybko dojrzeć do wielu jego stwierdzeń, lub terminów, których używa, a i tak nie jestem pewna, czy odpowiednio je rozumiem. Lupa ma swoje wizje, ale dużo wymaga od aktora. To polega na wymianie jego poglądów i sposobu patrzenia aktora na postać. Stwierdził kiedyś, że gdyby jego wizja spełniła się na scenie w stu procentach, byłaby to jego porażka.
Dominika Figurska wystąpi w Azylu w roli Anny.