Artykuły

Życie jest ruchem

Michał Centkowski poleca sztukę wystawioną na 100-lecie urodzin Henryka Tomaszewskiego.

Kiedy umrę, nie pozostanie po mnie nic — mawiał Henryk Tomaszewski, legenda polskiej pantomimy, artysta osobny, tancerz, reżyser, pedagog i choreograf. Stworzył autorski teatr ruchu, jego dorobek wymienia się dziś jednym tchem obok Kantora, Grotowskiego i Szajny.

Zaczynał w balecie, później zdobył uznanie jako reżyser i choreograf - pracował w Polsce, Niemczech, Holandii, Szwecji. Błyskotliwą europejską karierę zrobił, reżyserując opery — od Lipska po mediolańską La Scalę. W jego inscenizacjach ruch sceniczny nie był jedynie ornamentem, stawał się pełnoprawnym dziełem sztuki, nowym językiem, za pomocą którego można opowiadać przejmujące historie. Zmarł w 2001 roku, nie pozostawił artystycznych następców. Zostawił za to instytucję — działający od 1966 roku Wrocławski Teatr Pantomimy.

Najważniejszy był jednak jego wizjonerski teatr kulisty. Tomaszewski, wychodząc od francuskiej tradycji mimu, stworzył unikatowy w skali światowej zespołową teatr pantomimy. W centrum umieścił człowieka „najpiękniejszą z istot, odzwierciedlenie kosmosu" i jego ciało w ruchu. W ruchu bowiem, jak twierdził, człowiek manifestuje się w pełni. W przedstawieniach Tomaszewski sięgał po literacki i kulturowy kanon. Inscenizował m.in. Goethego, Szekspira, Wedekinda. Arcydziełem okrzyknięto wystawioną w 1973 r. na scenie Teatru Polskiego we Wrocławiu Grę w zabijanego według Ionesco. W jego interpretacji spektakl opowiadający o śmierci stał się jednocześnie opowieścią o pragnieniu miłości.
Setną rocznicę urodzin swojego patrona Wrocławski Teatr Pantomimy uczcił w najlepszy możliwy sposób — pięknym i poruszającym przedstawieniem przewrotnie nawiązującym do tradycji teatru Tomaszewskiego i do tamtego głośnego spektaklu według sztuki Ionesco.

Przedstawienie Where do we go from here wyreżyserowane przez Ewelinę Marciniak na dużej scenie Teatru Polskiego jest opowieścią o miłości, dojrzewaniu i stracie. Ogromne zasłony zamykają pustą, pokrytą lustrzaną podłogą scenę z trzech stron, tworząc jednocześnie bramę do tej nierzeczywistej, migotliwej przestrzeni wspomnień, przywodzącej na myśl wnętrze ludzkiego ciała. Przewodniczką w podróży w głąb pamięci jest znakomita aktorka Małgorzata Witkowska. Widowisko zaczyna się sugestywną sceną narodzin, później towarzyszymy bohaterce w najważniejszych momentach jej życia. Pierwsze miłości i pierwsze straty, a także rozpad związku, utrata dziecka, umieranie matki. Utkany z osobistych wątków, doświadczeń aktorów oraz improwizacji tekst Nataszy Moszkowicz jest próbą odnalezienia jakiejś uniwersalnej całości w jednostkowym losie bohaterki — kobiety doświadczającej sytuacji granicznych. Witkowska doskonale odnalazła się w tej roli — jest w niej niewinność i smutek, ciekawość życia i lęk przed nieznanym, samotność i gniew. Partnerują jej na scenie aktorzy pantomimy. Ubrani w przypominające drugą skórę cieliste kostiumy i jednakowe peruki przeżywają te same emocje, odgrywają jej historię, zwykle bez słów, jakby ją zwielokrotniając. Czasem też wcielają się w jej bliskich — świetna jest Izabela Cześniewicz w przejmującej scenie pożegnania z Matką.

Jest w tym lirycznym, zmysłowym przedstawieniu smutek i ból, ale jest też radość, afirmacja życia i pragnienie bliskości, która ocala choć na chwilę.

[w wydaniu papierowym, którego pdf znajduje się w załączniku, recenzja wystepuje pod mylnym tytułem Groźniejsze niż pornografia — przyp. ETP]

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji