Opera Wrocławska: "Halka". PREMIERA
"Halka" Stanisława Moniuszki w reż. Grażyny Szapołowskiej w Operze Wrocławskiej. Pisze Iwona Karpińska.
Kiedy po raz pierwszy zajrzałam do Opery Wrocławskiej poranna przedpremierowa próba "Halki" dobiegała końca. Na widowni została pani reżyser i patrząc na mnie powiedziała: "wszyscy gdzieś to dziecko zostawiają, w chatach , nie wiadomo gdzie ono jest, a ja postanowiłam wnieść je na scenę. Halka skacze i nie wiadomo co się dalej z nią dzieje, a ogień miłości nad potokiem płynie". Wystarczające słowa zachęty, by być uczestnikiem premierowego wieczoru.
Kobieca dłoń - Grażyna Szapołowska reżyser i męskie ramię - Marcin Nałęcz - Niesiołowski kierownik muzyczny, męskie spojrzenie na polską tradycję - Brage Martin Jonassen scenografia i kostiumy.
W skalistej ciemnoszarej scenerii podczas wybrzmiewania uwertury w zwierzęcych postaciach pojawiała się taneczna zapowiedź życia na scenie. Zwierzęcy instynkt - wspólne pląsy, sympatia, rozdzielenie, tęsknota, zabawa, napiętnowanie, odrzucenie, nadciągające emocje - w tańcu wyrażono to wszystko co było wyrażone w muzyce dobiegającej z orkiestronu jako zapowiedź przyszłych zdarzeń. Ta zapowiedź przyszłych zdarzeń przyciągnęła na scenę zatopioną w swoich uczuciach i marzeniach Halkę.
W bardzo estetycznej i niezwykle symbolicznej scenografii rozpoczęła się opowieść o wewnętrznych rozdarciach, świadomych wyborach, napływających z niezwykłą siłą uczuciach i próbą pokonywania ich w sobie, z niemożnością spojrzenia skrzywdzonej kobiecie w oczy włącznie.
Wyjątkowa estetyka kostiumów, przyciągająca uwagę od pierwszego spojrzenia, staje się pierwszoplanowym głosem budującym społeczność.
Na szczególną uwagę w premierowy wieczór zasłużył Mazur odegrany przez orkiestrę Opery Wrocławskiej pod batutą Marcina Nałęcza - Niesiołowskiego, z lekkością zaprosił i porwał nas do tańca.
W chłodnej scenografii, będącej odbiciem chłodnej życiowej kalkulacji dokonywania wyborów, Joanna Zawartko - premierowa Halka, Szymon Mechliński - Janusz, Karolina Filus - Zofia oraz Jury Horodecki - Jontek w życiowych splotach wydarzeń odegrali historię ludzkich dylematów. Żywiołowo i prawdziwie reagujący Jontek - brawa dla stworzenia tej właśnie premierowej postaci dla białoruskiego śpiewaka z wyjątkowo pięknym śpiewem w polskim języku, podkreślającym wyrazistość uczuć i zamiarów wobec naiwnie zakochanej krystalicznie śpiewającej Halinie. Joanna Zawartko swoim naturalnym wdziękiem uwypukliła wewnętrzne piękno swojej bohaterki. Karolina Filus dziewczęcym wdziękiem oraz próbą postawienia się w sytuacji swojej rywalki łagodziła dramatyzm chwili. I panicz - Szymon Mechliński zachowawczy w wyrażaniu emocji, tłumiący w sobie wyrachowanie wynikające z zajmowanej pozycji społecznej sprawiają, że główną bohaterką tej inscenizacji staje się kobieta. Otulona liryzmem i dramatyzmem muzyki dobiegającej z orkiestronu, śpiewem operowego chóru, góralskimi tańcami baletu.
Szaleństwo i desperacja. I lustro Jontka, w którym panicz miałby spojrzeć sobie w twarz.
Iwona Karpińska
Wrocław
(z dedykacją dla KK)