Dotknij Teatru 2016. Kamień i sznur
Oglądając spektakle teatrów Zamiast i Chorei, myślałam o samotnie pomagającym uchodźcom lekarzu z Lampedusy, którego opisał Jarosław Mikołajewski. O spadających do angielskich ogródków zamarzniętych zwłokach afrykańskich emigrantów, o których mówił Wojciech Tochman. I o innych strasznych historiach, o których wolelibyśmy nie myśleć, bo „mamy dobre życie". Zanikam i Szczelina [na zdjęciu] pokazują, jak kruchy jest nasz spokój.
„I/granie", temat przewodni Dotknij Teatru 2016, miał sprowokować (po ubiegłorocznym „Wy/korzenieniu") do podjęcia lżejszych tematów. A jednak w programie znalazło się dużo spektakli zaangażowanych. Dwa teatry — Zamiast i Chorea — sięgnęły po ten sam tekst, Zanikam Arnego Lygre'a w przekładzie Elżbiety Frątczak-Nowotny, żeby opowiedzieć o uchodźcach. A raczej o empatii. Nie jest przyjemnie wejść w cudzą skórę.
Norweski dramatopisarz proponuje wyprawę w światy równoległe. Oto kobieta — czeka w mieszkaniu na męża, jest szczęśliwa. Dopóki nie zaczyna myśleć o innej kobiecie... W zdaniu „jeszcze nic mi się nie przytrafiło" kluczowe jest to „jeszcze", bo załamanie świata może zdarzyć się każdemu. Niekoniecznie w formie ekstremalnej, jak dla tych, którzy „nie mają kraju, nie mają domu, nie mają historii". Utrata dziecka, odejście żony, śmiertelna choroba — w takie sytuacje wprowadza się bohaterka Zanikam. Również didaskalia w dramacie podane są w pierwszej osobie, przez postać, co podkreśla mechanizm wczuwania się w innych.
Spektakl Teatru Zamiast to wierna adaptacja tekstu. Katarzyna Dąbkowska-Kułacz zachowała wyjściową sytuację i postaci — kobiety, jej męża, przyjaciółki i jej córki (w roli głównej — Anita Tomczak, której na scenie towarzyszą Małgorzata Goździk, Hubert Kułacz i Joanna Wiśniewska). To na Anicie Tomczak spoczywa główny ciężar ćwiczeń ze współodczuwania. Inaczej — w Szczelinie. W spektaklu Tomasza Rodowicza role są przechodnie, gra — zespołowa. Janusz Adam Biedrzycki, Joanna Chmielecka, Majka Justyna, Dominika Krzyżanowska, Małgorzata Lipczyńska i Elina Toneva ani na chwilę nie schodzą ze sceny. Śpiew (muzyka — Tomasz Krzyżanowski) i układy choreograficzne (Adrian Bartczak) przywodzą na myśl pierwotną wspólnotę. Bardzo ważna jest fizyczność, kontakt ciała z ciałem.
Zanikam i Szczelina pokazują, jak wielka siła oddziaływania i bogaty potencjał metaforyczny mieści się w prostocie scenografii. W teatrze Zamiast Krzysztof Wierzbowski i Szymon Ciechelski wykorzystali podpierające sufit Wi-My kolumny, na których umocowany został sznur. Kiedy spektakl się rozpoczyna, lina wytycza na podłodze kwadrat — kontur domu. Podniesiona przypomina ring, a w scenie przeprawy łodzią imituje fale. W Chorei Tomasz Rodowicz użył kamieni, z których buduje się domy, ale też mury. Końcowa scena nasuwa na myśl rozpad barier — mur ma przecież funkcję nie tylko ochronną, również izolującą. Zniszczenie niesie więc nadzieję. I to właśnie główna różnica pomiędzy bazującymi na tekście Lygre'a spektaklami. Szczelinę kończy odnalezienie Człowieka — kobieta i mężczyzna pokochają się na gruzach starego świata. Płeć nie ma znaczenia, chodzi raczej o odkrycie bliźniego — „bliskiego sobie" (nie w znaczeniu wspólnoty etnicznej). I doświadczenie mistyczne — Rodowicz wykorzystuje w Szczelinie fragmenty poezji Rumiego. Na pustyni zapłonie ognisko, bo zawsze „jest jakaś szczelina, przez którą wdziera się dzień". Wykraczając poza jednostkową sytuację egzystencjalną, Rodowicz pokazuje, że jesteśmy jednością.
Oba spektakle będzie można jeszcze obejrzeć po zakończeniu Dotknij Teatru. Warto.