Artykuły

„Dialogi karmelitanek”

Wielka szkoda, że dopie­ro teraz wspaniały utwór dramatyczny Georgesa Bernanosa Dialogi karmelita­nek trafił na nasze sceny. Wy­stawiony dziesięć lat temu mógł­by stać się ważnym wydarze­niem w naszym życiu intelektualnym — swoistą przypowieścią o wierności i niezłomności. Cóż, nie można było grać tej wieloznacznej sztuki, jednego z ważniejszych dokonań w euro­pejskim teatrze poetyckim naszego stulecia.

Bernanos napisał Dialogi karmelitanek cztery miesiące przed swoją śmiercią w roku 1948. Jest to więc jakby testament artystyczny wiel­kiego pisarza. Przy całej wielozna­czności sensów i interpretacji, można powiedzieć, że Dialogi karmelita­nek stanowią rodzaj intelektualne­go wyzwania dla czytelników (i wi­dzów) tego dramatu. Człowiek powi­nien umieć pokonać swój strach i okazać wierność sprawie, w którą wierzy, w momencie ostatecznym — zda się mówić Georges Bernanos. Akt męczeństwa zakonnic z Compiegne można odczytywać w kategoriach religijnych, można także rozumieć tę ofiarę w sposób racjonalistyczny. W każdym jednak wypadku mamy do czynienia z najwyższym przejawem postawy humanistycznej. Na tym, jak sądzę, polega wielkość utworu Bernanosa.

Przypomnijmy, że Dialogi karmelitanek odwołują się do konkretnego wydarzenia historycznego — w roku 1794 Trybunał Rewolucyjny skazał na śmierć 16 zakonnic z Compiegne za to, iż nie chciały odstąpić od reguły życia monastycznego. Oskarżono je o działalność kontrrewolucyjną i ścięto. Kar­melitanki zostały beatyfikowane w roku 1906.

Polską prapremierę sztuki Ber­nanosa oglądamy w Teatrze Polskim w Bydgoszczy, ciekawie prowadzonym od trzech sezonów przez Andrzeja Marię Marczew­skiego. Nurt refleksji religijnej jest żywo obecny w poszukiwa­niach twórczych tej sceny — Teatr Polski wystawia obecnie także Promieniowanie ojco­stwa Karola Wojtyły.

Dramat Bernanosa reżyserował młody twórca Przemysław Basiń­ski, dając przedstawienie kla­rowne myślowo, acz nierówne, jeśli chodzi o rytm dialogów i sam poziom aktorstwa. Spektakl jest bardzo ascetyczny formalnie — pusta prawie scena, tylko niezbędne sprzęty, sygnalizujące miejsca akcji. Wszelkie manka­menty aktorskie są więc tutaj szczególnie widoczne. Na szczęś­cie jest w spektaklu jedna rola, która zasługuje na uwagę — mam na myśli postać Matki Henrietty od Jezusa, przeoryszy Karmelu, granej przez zasłużo­ną bydgoską aktorkę Wandę Ru­cińską. W tym przypadku mamy do czynienia z głębią myśli i odczuć kobiety postawionej w sytuacji krańcowej. Rucińska subtelnie odsłania cały dramat wewnętrzny przeoryszy, znajdu­jąc jednocześnie uzasadnienie psychologiczne dla ryzykownej sceny finałowej.

Bydgoskie Dialogi karmeli­tanek są przedstawieniem trud­nym, adresowanym do widza, który lubi teatr refleksji inte­lektualnej. Warto zobaczyć ten spektakl — swoisty ewenement w naszym życiu teatralnym pre­ferującym obecnie formy roz­rywkowe.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji