Fundacja Batorego: Teatr TrzyRzecze nie wyłudził naszej dotacji
Rafał Gaweł z Teatru TrzyRzecze wyłudził 100 tysięcy z Fundacji Batorego, alarmuje Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ. - Pan Gaweł niczego od nas nie wyłudził, a jego sprawą powinni się zajmować inni śledczy. Ci mogą nie być bezstronni - ripostuje błyskawicznie szefowa Fundacji.
Jesienią ubiegłego roku Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ postawiła współtwórcy Teatru TrzyRzecze i Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych osiem zarzutów. Zdaniem śledczych - Rafał Gaweł miał dopuścić się kilku oszustw na łączną kwotę 350 tysięcy złotych. Zarzuty, co podkreślał wówczas rzecznik prokuratury okręgowej Adam Kozub, nie miały związku z działalnością teatru i środka, ale dotyczyły biznesowej działalności Gawła sprzed kilku lat.
Sam oskarżony konsekwentnie powtarza, że jest niewinny, a śledztwo przeciwko niemu to zemsta śledczych. Nagłaśniając ponad rok temu pobłażliwość Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ wobec przestępstw z nienawiści Gaweł doprowadził do zdymisjonowania jej poprzedniego szefa. Najpierw poszło o sprawę swastyki na murze, co do której jeden z prokuratorów stwierdził, że nie jest ona propagowaniem faszyzmu, bo w Azji to symbol szczęścia. Na jednostkę posypały się kontrole, które wykazały, że jej prokuratorzy generalnie przymykali oko na przestępstwa z nienawiści.
Gaweł niczego od nas nie wyłudził
W ubiegłym tygodniu okazało się, że śledczy nie zamknęli jeszcze listy zarzutów wobec społecznika. Poinformowali, że do dotychczasowych dokładają jeszcze sześć, a łączna kwota strat, jakie miał spowodować, to 700 tysięcy złotych. Nowy szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ szczególnie podkreślał, że jednym z poszkodowanych jest Fundacja Batorego, z której Gaweł miał wyłudzić ponad 100 tysięcy złotych na działalność antydyskryminacyjną. Według prokuratora, kolejnych sto tysięcy wyłudzić zamierzał.
Tymi zarzutami bardzo zdumiona jest szefowa Fundacji Batorego Ewa Kulik-Bielińska.
- Stowarzyszenie Teatralne Dom na Młynowej "Teatr TrzyRzecze" nie "wyłudziło" dotacji od Fundacji im. Stefana Batorego na prowadzenie projektu przeciwdziałania dyskryminacji, ale otrzymało ją w wyniku konkursu w programie Obywatele dla Demokracji, finansowanym z Funduszy EOG - podkreśla w rozesłanym do mediów oświadczeniu.
Prokuratura może być stronnicza
Przypomina, że rzeczywiście, jak już wcześniej pisaliśmy w Wyborczej, Fundacja Batorego chce od stowarzyszenia zwrotu tych pieniędzy, bo wydało je ono niezgodnie z zasadami programu. Sam Gaweł na naszych łamach przyznawał, że tak się stało, ale dodawał, że wszystko po to, by środki wykorzystać efektywniej.
- Nie składaliśmy w tej sprawie zawiadomienia do prokuratury, nie zwracaliśmy się o ściganie stowarzyszenia. Swoich roszczeń dochodzimy na drodze cywilnoprawnej - dodaje dyrektor Kulik-Bielińska.
Równocześnie powtarza, że śledczy z Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ są ostatnimi, którzy sprawą Gawła powinni się zajmować.
Śledczy wiedzą lepiej
- Są uzasadnione wątpliwości co do obiektywizmu i bezstronności prokuratury białostockiej, którą Rafał Gaweł publicznie krytykował za brak reakcji lub niedopatrywanie się znamion przestępstwa w zgłaszanych przez niego rasistowskich aktach. Prowadzenie dochodzenia w jego sprawie powinno być przekazane do innej prokuratury - podsumowuje dyrektor, przypominając, że Fundacja pisała w tej sprawie do prokuratury jeszcze w ubiegłym roku.
Anatol Pawluczuk, szef Prokuratury Rejonowej Białystok-Północ, twierdzi, że żadnego pisma w sprawie Gawła i TrzyRzecza z Fundacji Batorego nie dostał, nie może go więc komentować.
- Zdaniem prokuratora prowadzącego śledztwo w przypadku fundacji doszło do wyłudzenia. Dlatego zajęliśmy się tym z urzędu. Sąd osądzi, kto ma rację - kwituje krótko.
Jeszcze podczas stawiania Gawłowi pierwszych zarzutów rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku pośrednio przyznał, że śledczy szukali na szefa TrzyRzecza czego się tylko dało, badając m.in. czy wystawiane przez teatr sztuki były plagiatami albo czy upozorował on stłuczkę firmowego samochodu. Nic z tego się nie potwierdziło, mimo to śledczy konsekwentnie podtrzymują, że nie są do Gawła uprzedzeni, a ich szeroko zakrojone działania nie mają absolutnie nic wspólnego z zemstą. Nie chcą też słyszeć o przekazaniu śledztwa do innej prokuratury.