Mrożek wrócił do Kielc
Sławomir Mrożek w Kielcach ostatnio był w październiku na premierze swojej sztuki "Wielebni" [na zdjęciu] w reż. Grzegorza Chrapkiewicza. W sobotę [10 grudnia] przyjechał ponownie, by zobaczyć "Teorban" w reż. Michała Glocka.
Sławomir Mrozek, tak jak obiecał, przyjechał ponownie do Kielc, by spędzić weekend w Teatrze im. Żeromskiego. Przy okazji wyznał, że już nie napisze żadnej sztuki. Ale nikt mu nie uwierzył.
To była czwarta wizyta Mrożka w Kielcach. Poprzednio gościł pod koniec października, gdy odbyła się premiera jego sztuki "Wielebni". Swój kolejny przyjazd Mrożek zapowiedział w liście do dyrektora kieleckiej sceny Piotra Szczerskiego. Chciał jeszcze raz obejrzeć "Wielebnych", zainteresował się też "Teorbanem" w reżyserii młodego kielczanina Michała Glocka.
W sobotę [10 grudnia] wybitny dramaturg podtrzymał swoją dobrą opinię o kieleckiej inscenizacji "Wielebnych". - To przedstawienie bardzo mi się podoba, czego najlepszym dowodem, że jestem tutaj znowu - powiedział i dodał coś, co zabrzmiało wręcz sensacyjnie: - Mam teraz dużo czasu na oglądanie różnych spektakli, bo moje pisanie prawdopodobnie się skończyło.
Na niedowierzające pytanie dziennikarzy, czy żartuje, odparł tylko: Przekonacie się sami.
Mistrzowi dramatu przypadł do gustu również "Teorban". - Po spektaklu wyszedł i stwierdził, że jest oszołomiony - powiedział "Słowu" reżyser Michał Glock. - Ale zaraz dodał, że w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Gdy zapytaliśmy go, co sądzi o spektaklu, odparł, że może powiedzieć tylko: "Brawo". W naszej inscenizacji szczególnie spodobało mu się połączenie teatru z kinem.
Sławomir Mrożek oprócz "Wielebnych" i "Teorbanu" obejrzał jeszcze w teatrze na zamkniętym pokazie "Historię honoru i głupoty polskiej według Kitowicza", której oficjalna premiera odbędzie się za tydzień. A w niedzielę [11 grudnia] uczestniczył w pałacu biskupim w uroczystościach kończących obchody stulecia przyznania Nagrody Nobla Henrykowi Sierikiewiczowi.