Premiera po ośmiu latach
Po ośmiu latach włóczęgi po wypożyczanych salach Teatr Lalek „Pinokio” powrócił wreszcie na ulicę Kopernika i dał nową premierę już we własnej, odnowionej i przebudowanej siedzibie. Sala nie jest wprawdzie zbyt pojemna, ale ładna, z dobrą widocznością. O wyposażeniu sceny trudno coś powiedzieć, na inaugurację teatr przygotował bowiem spektakl w żywym planie H. Ch. Andersena.
Nie było to niestety zbyt szczęśliwe przedsięwzięcie. Próba stworzenia przez małą, pozostawioną samopas dziewczynkę „teatru przedmiotów” na strychu, jest wprawdzie wdzięcznym scenicznie pomysłem, ale — poczynając już od otwarcia widowiska — zbyt wiele tu dłużyzn i scen wprawdzie „wysmakowanych” plastycznie, ale o wątłej, mało frapującej akcji. Mały widz nie ma też okazji do utożsamiania się z którymkolwiek z bohaterów, nawet Ania szybko gdzieś się gubi.
W rezultacie otrzymaliśmy przedstawienie wprawdzie starannie przygotowane, ale — obawiam się — bez adresata. Mniejsze dzieci szybko mogą poczuć się znużone, starszym zaś — nic nie bajkopisarzowi — całe partie tekstu zdadzą się staromodne i naiwne, chyba, że każemy im szukać głębszych, filozoficznych sensów. Co więcej współczesną dzieciarnię otacza odmienny niż kiedyś świat przedmiotów i choć zaakceptuje zapewne daleko posuniętą umowność (na przykład kurtynę, gdy nie ma kurtyny), nie wmawiajmy im — proszę — że plastikowa piłka jest piłką z safianu, bo dziś w ogóle mało kto wie, co to jest safian. A takich szczegółów, o które można się sprzeczać, jest dużo, dużo więcej.
Piszę może zbyt surowo, jak na tak uroczystą okazję, ale to z sympatii. Teatr „Pinokio” przetrwał tyle ciężkich lat, że przetrwa i jedną kwaśną recenzję, a będąc wreszcie we własnym domu da nam z pewnością wiele jeszcze okazji do znacznie cieplejszych osądów i znacznie gorętszych oklasków.
PTL „Pinokio”: Ania i teatr — Adaptacja bajek H. Ch. Andersena: Bogumiła Rzymska — Reżyseria — Grzegorz Kwieciński — Scenografia: Andrzej Czyczyło — Muzyka: Krzysztof Jaszczak — Premiera 17.I.1993.