Artykuły

Bunt się zdesakralizował. Dziś każdy uważa się za buntownika

Metafizyczna sztuka Augusta Strindberga Do Damaszku w reżyserii Jana Klaty, dyrektora Narodowego Starego Teatru w Krakowie, to pierwsza w sezonie 2013/2014 premiera na tej scenie. W dramacie pojawia się motyw drogi, z którą muszą się zmierzyć główni bohaterowie; Idol (Marcin Czarnik) i Żona (Justyna Wasilewska). Wystąpią także Krzysztof Globisz i Dorota Segda.

Jan Klata mówi o swoim spektaklu Do Damaszku. Premiera dzisiaj

Urszula Wolak: Pański ubiór, na którym widać szkielet, nawiązuje do głównych motywów sztuki Do Damaszku w Pana reżyserii?

Jan Klata: Otwieramy sezon w Narodowym Starym Teatrze metafizyczną sztuką Augusta Strindberga, w której pojawią się motywy śmierci, przemijania i vanitas — marności. Wybór tekstu nie był przypadkowy, ponieważ nowy sezon 2013/2014 będzie poświęcony twórczości Konrada Swinarskiego, który był zainteresowany wystawieniem Do Damaszku. Reżysera nie ma już z nami. Zginął w katastrofie lotniczej, w 1975 roku. Pomyślałem więc, że rozważania, które poruszył w swym dramacie Strindberg, są do tych wydarzeń adekwatne. Myślę też, że każdy dobry teatr jest teatrem śmierci. Obcuje z duchami Staram się w tej sztafecie bytów minionych, ale wciąż obecnych, uczestniczyć.

Nie da się ukryć. Wystarczy spojrzeć na scenografię Do Damaszku skonstruowaną z tysięcy czaszek.

Dokładnie z siedmiu tysięcy. To z pewnością największe ossuarium (miejsce przechowywania czaszek — red.) w Europie Środkowej.

Główny bohater sztuki staje przed dylematem popełnienia samobójstwa. W Pańskim spektaklu będzie musiał podejmować tak trudne decyzje?

Bohater Strindberga jest na rozdrożu. Staje przed dokonaniem szeregu wyborów, m.in. natury religijnej, osobistej, etycznej i estetycznej. Znajduje się w połowie swojego żywota, co ułatwiało mi utożsamianie się z bohaterem. Myślę jednak, że każdy widz będzie mógł odnaleźć się w tym dramacie.

Zmienił Pan imię głównego bohatera z Nieznajomego na Idola. Dlaczego?

Podczas pracy nad tekstem zastanawialiśmy się, na ile motyw zbuntowanego poety, pisarza, a więc Nieznajomego, spowszedniał. Właściwie każdy z nas uważa się dziś za buntownika, każdy z nas chce żyć w opozycji. Zjawisko to, obecne w społeczeństwie, sprawiło, że bunt się zdesakralizował. Przestał być wyjątkowy. Zależało nam, by to wyostrzyć. Dlatego nasz bohater zamiast Nieznajomym zostaje Idolem; muzykiem z pogranicza sztuk performatywnych. Wydawało nam się to bardziej zgodne z naturą naszych czasów.

Idol jako wytwór XXI wieku?

Coś w tym jest. Myślę, że Strindberg trafnie wyczuł tendencje, jakie będą występować w kulturze, w życiu społecznym. Wyprzedzał swój czas. Opowiadał o zjawisku buntu, któremu wtedy poddawała się właściwie garstka poetów i pisarzy przeklętych, rzucających wyzwanie społeczeństwu. Dziś bunt jest czymś tak powszechnym, że właściwe staje się postawienie pytania: czy prawdziwym buntownikiem nie jest ten, kto się nie buntuje? I czy w związku z tym bunt może dziś prowadzić do konformizmu? Te pytania mnie nurtowały.

I chyba to, czy można stworzyć dziś sobie pomnik trwalszy niż ze spiżu?

Tak. Słynne słowa Horacego wypowiada w spektaklu Żebrak grany przez Krzysztofa Globisza. Nasza opowieść jest bowiem historią jednostki, która mimo społecznej opresji uważa, że jej dzieło przetrwa. Ten problem doskonale koresponduje ze współczesnością. Z jednej strony, łatwiej można się dziś unieśmiertelnić, oddzielić się od ciała, które ostatecznie ląduje na stosie czaszek. Z drugiej jednak — w tłoku tych nieśmiertelnych — trudno zostać zauważonym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji