Niemcy oburzone: Komory gazowe w inscenizacji opery Wagnera
Skandalem zakończyła się premiera opery Wagnera "Tannhäuser" wystawionej w Deutsche Oper am Rhein w Düsseldorfie. Publiczność, oburzona włączeniem do sztuki drastycznych scen z hitlerowskich obozów koncentracyjnych, wybuczała przedstawienie.
- Widzowie byli zszokowani - przyznała po sobotniej premierze rzeczniczka opery Monika Doll. Po tak gwałtownej reakcji publiczności władze opery zastanawiają się nad usunięciem kontrowersyjnych fragmentów.
Co tak zdenerwowało widzów? Reżyser Christoph Meyer i producent Burkhard Kosminski włączyli do spektaklu sceny przedstawiające śmierć w komorach gazowych. Bohaterom golone są głowy, a następnie są ofiarami egzekucji. Niektórzy aktorzy noszą mundury Trzeciej Rzeszy.
Jak zaznacza agencja AP, postać Wagnera, twórcy wielu pism o charakterze antysemickim, wciąż budzi w Niemczech kontrowersje. Jego twórczość wysoko cenił Adolf Hitler. W Izraelu jego muzyka traktowana jest dziś jak tabu. Kontrowersyjna decyzja Kosminskiego i Meyera wywołała w Niemczech na nowo dyskusje na temat artysty.
Jak oświadczył Meyer, jego celem nie było urażenie uczuć widzów czy kpienie z ofiar II wojny światowej, a uczczenie ich pamięci i żałoba po nich.
"Niesmaczną i nieuprawnioną" nazwał adaptację "Tannhäusera" przewodniczący żydowskiej społeczności w mieście, Michael Szentei-Heise. - Publiczność opuszczała widownię w proteście, trzaskając drzwiami w trakcie przedstawienia - relacjonował w rozmowie z agencją AP.
Akcja opery "Tannhäuser", wystawionej po raz pierwszy w 1845 roku, rozgrywa się w średniowieczu. Jak czytamy na stronie opery inscenizacja miała być uniwersalną "opowieścią o winie i jej psychicznych konsekwencjach, próbie pokuty i ostatecznej kapitulacji przed osiągnięciem celu".
- Ta opera nie ma nic wspólnego z Holokaustem - irytował się Szentei-Heise. - Jak widać, widownia dała to jasno do zrozumienia pracownikom opery.