Fundacja z profesorami, czyli bez
Nazwiska dwóch znanych architektów z Krakowa i jednego z Wrocławia widnieją w składzie Rady Programowej fundacji ze wsi Opypy, która miała pomóc sfinansować remont budynku Teatru im. J. Słowackiego przy Radziwiłłowskiej 3.
- To niewątpliwie podnosi wiarygodność fundacji, problem w tym, że ponad rok temu zakończyliśmy współpracę z nią w przykrych okolicznościach - dziwi się prof. Andrzej Kadłuczka z Politechniki Krakowskiej, znany m.in. z projektów renowacji Rynku Głównego oraz Teatrów Słowackiego i Starego w Krakowie.
Zdziwieni obecnością w Radzie Programowej (i na stronie internetowej) Fundacji Fortalicja Czemierniki (FFC) spod Grodziska Mazowieckiego są też jego równie znani koledzy, profesorowie Aleksander Bóhrn z PK i Jerzy Jasieńko z Politechniki Wrocławskiej.
- Do fundacji należy nad wyraz interesujący pałac w Czemiernikach - wyjaśnia prof. Jasieńko. - Przygotowaliśmy projekt jego renowacji, ale nie byliśmy zadowoleni ze współpracy. Nigdy nie widziałem na oczy nikogo z fundacji, posiedzenia Rady Programowej też się nie odbywały.
Prof. Kadłuczka uzupełnią że o zaangażowanie w Czemierniki poprosił go Paweł Bączkowski, młodszy brat męża fundatorki FFC, którego "luźno znał" (o tajemniczym zniknięciu kobiety i jej męża o bogatej przeszłości kryminalnej pisaliśmy wczoraj).
- Obiekt na Podlasiu - pałac, park ze stawami i fortyfikacje -jest naprawdę unikatowy. Na prośbę fundacji zrobiliśmy dokumentację, za którą nam nie zapłacono - mówi profesor.
- Projekt przygotowany przez profesora Kadłuczkę nie spełnił, niestety, naszych oczekiwań, a zastosowane w nim rozwiązania technologiczne przerastały nas finansowo. Wprawdzie uzyskaliśmy w oparciu o ten projekt pozwolenie na budowę, ale nigdy go nie wykorzystaliśmy - odpowiada Paulina Miś, prezes fundacji, która po styczniowym zaginięciu fundatorki próbuje wszystko ogarnąć; zgodnie ze statutem FFC, to fundatorka - Katarzyna Bączkowska - decyduje o wszystkim: składzie władz fundacji, zobowiązaniach, sprzedaży i nabywaniu majątku. Tymczasem znikła nie zostawiając pełnomocnictw, co było również główną przyczyną plajty w Krakowie.
Paulina Miś przyznaje, że zdawała sobie sprawę, iż za wykonaną pracę muszą profesorom zapłacić. Dlatego we wrześniu zeszłego roku fundacja zawarła z Andrzejem Kadłuczka ugodę. - Należność została rozłożona na raty. Spłaciliśmy 200 tys. zł, zostało 30 tys. W związku ze zniknięciem fundatorki nie udało mi się spłacić owej reszty w uzgodnionym terminie, ale chcę wypełnić zobowiązanie - zapewnia prezes FFC.
Przyznaje, że "współpraca zakończyła się w niemiłej atmosferze", ale dziwi ją, że profesorowie są oburzeni swą obecnością w Radzie Programowej fundacji. - Owszem, pan profesor Kadłuczka powiedział mi, że nie życzy sobie zasiadać w radzie, ale nigdy nie dostałam od niego pisemnej rezygnacji. Sama nie mogę go usunąć z rady.
Mogłaby to zrobić przewodnicząca rady Fundatorów, ale jak wiadomo - zniknęła - tłumaczy Paulina Miś.
Prof. Kadłuczka odpowiada że wielokrotnie próbował się kontaktować z kierownictwem fundacji. - Bez skutku i odzewu
- mówi. Dodaje, że "podejmie obecnie zdecydowane kroki", by nikt nie mieszał go z tą sprawą.
_________
ZAMIAST SALI - KAMIENICA WIDMO
Tydzień temu ujawniliśmy, że pierwsza w Małopolsce umowa o partnerstwie publiczno-prywatnym zakończyła się fiaskiem. Spółka Rawelin spod Grodziska, która w maju 2010 r. zobowiązała się wyremontować magazyn Teatru im. Słowackiego w zamian za 20-letnią dzierżawę jego części, poinformowała, że nie ma pieniędzy. Powód: w styczniu znikła fundatorka powiązanej z Rawelinem Fundacji Fortalicja Czemierniki, która miała zorganizować finansowanie inwestycji. Bank odmówił kredytu. Strony zakończyły współpracę ugodą. Rawelin stracił zainwestowany milion zł, teatr po dwóch latach zamiast sali prób i zaplecza ma kamienicę widmo. Trwa gorączkowy montaż dachu przez zimą.