Program festiwalu okroiliśmy z bólem
- Program jest okrojony, musieliśmy to zrobić z bólem serca. O kłopotach ze sponsorami dowiedzieliśmy się w wakacje i wtedy podjęliśmy decyzję, by pewne spektakle np. odłożyć na następny rok. Pozostałych po prostu musieliśmy bronić - z Grzegorzem Reske, producentem festiwalu Konfrontacje Teatralne, rozmawia Paweł Franczak z Polski Kuriera Lubelskiego.
Paweł Franczak: Ile wyniósł budżet tegorocznej edycji festiwalu Konfrontacje Teatralne?
Grzegorz Reske: 1,5 miliona złotych.
Wliczając w to 300 tys. zł, które Rada Miasta przyznała Konfrontacjom podczas ostatniej sesji?
- Tak.
W jakim stopniu festiwal dotowany był przez ratusz i skąd pochodziła reszta kwoty?
- Ratusz wyłożył ok. 950 tys. zł. Oprócz tego ministerstwo kultury przyznało nam 300 tys. zł, z Regionalnego Programu Operacyjnego dostaliśmy 50 tys. zł i mniej więcej tyle samo z Narodowego Instytutu Audiowizualnego.
Domyślam się, że resztę mieli zapewnić sponsorzy.
- Tak, stąd ta dziura w budżecie.
Skoro jesteście imprezą z dużymi tradycjami i o dobrej renomie, dlaczego sponsorzy wycofali się?
- Domyślając się kontekstu pytania, odpowiem: nie chodziło o zastrzeżenia co do wartości artystycznej Konfrontacji. Raczej większe znaczenie miała sytuacja w gospodarce, kryzys. Żeby wyjaśnić, jaka była nasza pozycja, powiem tylko, że w tym roku dostaliśmy od sponsorów jakieś 10 proc. tego, co w zeszłym roku.
Kiedy było wiadomo, że ze sponsorami mogą być problemy? I czy myśleliście o tym, żeby w takiej sytuacji okroić program?
- Ależ program jest okrojony, musieliśmy to zrobić z bólem serca. O kłopotach ze sponsorami dowiedzieliśmy się w wakacje
i wtedy podjęliśmy decyzję, by pewne spektakle np. odłożyć na następny rok. Pozostałych po prostu musieliśmy bronić, w innym wypadku znowu pański kolega po fachu napisałby, że "festiwal traci czujność". Zapewniam: nie było tak, że w ostatniej chwili powiedzieliśmy radnym: "ratujcie nas!". To pierwsza taka sytuacja w historii festiwalu i oby ostatnia.
Czy doszło do podpisania umów sponsorskich?
- Długo rozmawialiśmy z firmami, ale z powodów prawnych nie można było tego zrobić. Nie wchodząc w detale, chodziło m.in. o wymianę zarządu w firmie, co uniemożliwia podpisanie takiej umowy.
Które z wydarzeń były najbardziej kosztowne? Czy te muzyczne?
- Nie, raczej nie. I, Culture Orchestra dostaliśmy na przykład niemal w prezencie, drogi był z pewnością spektakl "Między nami dobrze jest" TR Warszawa w reżyserii Grzegorza Jarzyny .
Z zakulisowych rozmów wynika, że za rok festiwal miałby
być jeszcze większy, obfitować w więcej wydarzeń. Czy budżet spuchnie proporcjonalnie do ilości spektakli i koncertów?
- No cóż, wydaje mi się, że będzie wspaniale, jeśli uda nam się zostać przy dotychczasowej kwocie. Wciąż nie wiadomo przecież, w jakiej kondycji będzie polska gospodarka za rok. Rozmawiał