Artykuły

Opera Krakowska: potrzebny jest mediator

Między załogą artystyczną opery a dyrekcją potrzebne są mediacje. Specjalista w tej dziedzinie ma pojawić się w placówce już niedługo. Spór zbiorowy między obiema stronami wszedł właśnie w nową fazę.

Artyści domagający się 1 tys. zł podwyżki (ok 160 osób) i szef placówki, który twierdzi, że pieniędzy na nią nie ma, podpisali wczoraj protokół rozbieżności. Tyle udało się osiągnąć po trwającym półtora roku sporze zbiorowym.

- Ten krok otwiera nam drogę do wejścia mediatora - mówi Barbara Łobaczewska-Kuźnia, szefowa Związku Zawodowego Muzyków Orkiestry Opery Krakowskiej.

Skąd żądanie podwyżek? Bo 80 proc. zespołu zarabia ok. 1700 zł brutto plus ok. 60 zł za spektakl (jest ich ok. 6 - 10 w miesiącu). Niektórzy dorabiają, jak twierdzą, sprzątając mieszkania bogatszym sąsiadom lub stróżując na budowie. Ich koledzy z Filharmonii Krakowskiej mają pensje wyższe o tysiąc złotych. I też, jak opera, podlegają marszałkowi województwa.

Jak mówi Barbara Łobaczewska, podpisanie protokołu rozbieżności otwiera również drogę związkom do legalnych protestów. Może to być np. wywieszenie banera na budynku opery, rozdawanie ulotek z informacją o sytuacji muzyków lub akcja pod urzędem marszałkowskim. Baner na operze już raz wisiał pod koniec października, przy okazji premiery "Requiem" Verdiego. Wtedy jednak protest został uznany przez urząd marszałkowski za nielegalny.

Związki nie wiedzą jeszcze ani kiedy mediator wejdzie do opery, ani jakie akcje protestacyjne zaplanują. - Ustalamy to. Mamy nadzieję, że mediator spojrzy na naszą sytuację świeżym okiem i doradzi sensowne rozwiązanie - tłumaczy Barbara Łobaczewska. Dyrektor opery Bogusław Nowak nie chciał na ten temat rozmawiać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji